wtorek, 27 maja 2014

Matkowy dzień.

Dzień Matki zaliczony i radosny jak zawsze. Dostałam piękne kwiaty i kartkę. Chłopcy zaśpiewali mi nawet po angielsku mój ulubiony kawałek i uśmiałam się do łez. Nakarmiłam towarzycho i wszyscy szczęśliwi. Pan Mąż szybko zlustrował kwiaty od chłopaków i odetchnął, bo jego bukiet większy. U mnie to święto zaczyna się wraz z moimi imieninami, które go poprzedzają, zatem najpierw dostaję kwiaty imieninowe, a potem te matkowe. Pan Mąż kupuje przyzwoity bukiet na pierwszą okazję i potem bacznie śledzi, czy ktoś go przebije, bo ma takiego ducha rywalizacji i to we wszystkich bzdurach.
 Zadzwoniłam z życzeniami do teściowej, bo lata lecą i człowiek nie wie, czy za rok będzie ku temu możliwość. A tak po prawdzie, to policzyłam, że dłużej mówię do niej "mamo", niż do swojej rodzonej matki, bo zostałam sierotą krótko po swoim ślubie. 
Chłopcy przyjechali do domu kilka dni temu i na dniach znowu jadą w świat. Starszy przeżywa rozterki sercowe, bo rozstał się z dziewczyną, z którą był siedem lat. Czułam, że coś się święci, bo przez ostanie dwa miesiące unikała mnie. Zadzwoniła tylko raz i to wtedy, gdy jej matka chciała pożyczyć pieniądze - kilkaset złotych. Nie pożyczyłam, bo nie oddała mi jeszcze tego, co pożyczyła w lutym. Już nawet jej to daruję, byle tylko te dwie pijawki odessały się od Starszego. I TO JEST NAJLEPSZY PREZENT, JAKI DOSTAŁAM OD LAT ! Miałam do niej uraz praktycznie od początku, bo najpierw zwodziła Młodszego, tylko po to, żeby poderwać Starszego. Teraz podobno wyrwała jakiegoś policjanta, zatem życzę mu udanej kariery w resorcie. Bardzo długo przyzwyczajałam się do niej, bo to dziewczyna nie z mojej bajki i przyznam szczerze, że najbardziej mnie przerażała jej sytuacja rodzinno - towarzyska, którą pokrótce można opisać tak: u nich ktoś siedział, siedzi, albo siedzieć będzie. Ja jestem prosta baba ze wsi i zawsze od takich klimatów trzymam się na kilometr, a tu synek takiego kwiatuszka sobie przygruchał, który jest dumny z tego, że lata co tydzień do pudła na widzenia i jeszcze użala się nad tymi kryminalistami. Nawet jej babcia ma zawiasy, to o czym tu gadać... Tego opisać się nie da w paru zdaniach, co przeżyłam z wielką miłością Starszego: były kłótnie, wyprowadzka z domu, spłacanie długów, pożyczanie kasy na wieczne nieoddanie itp. Ale w końcu przywykłam i pogodziłam się z myślą, że będziemy rodziną. Na szczęście pizło i mam nadzieję, że już nie wrócą do siebie. Starszy został z kredytem na 30 tys. i neseserem ubrań. Co kupił /mieszkali u niej/ tam zostawił, bo nie ma sensu szarpać się o jakieś graty. Przywiózł tylko telewizor, który kupił w zeszłym roku. Nie mieszam, nie dolewam oliwy do ognia, nie wypominam, nie szczycę się tym, że miałam rację. Wspieram milcząco. Po każdej burzy przychodzi słońce i tego się trzymam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Awanturujący się goście będą wypraszani" Szanujmy się wzajemnie.